Kto widzi ciemność? Sprawę zainicjował w 2003 roku znany reżyser Juliusz Machulski. Wniósł do Sądu Okręgowego w Krakowie powództwo przeciwko krakowskiej spółce „Radio Muzyka Fakty”, domagając się zapłaty kwoty 150 tys. zł tytułem odszkodowania. Kością niezgody był film reklamowy – nota bene dzieło Jerzego Stuhra, odtwórcy jednej z głównych ról w kultowej „Seksmisji” – w którym sympatyczny mops głosem aktora wygłasza kwestię „Ciemność widzę. Oj. Widzę ciemność”. Machulski uznał, że takie wykorzystanie fragmentów dialogów z „Seksmisji” narusza jego prawa autorskie jako autora filmu (reżysera, autora scenariusza i dialogów). Warto dodać, że w filmie znaną kwestię o ciemności (w brzmieniu „Ciemność. Widzę ciemność. Ciemność widzę”) wygłasza Jerzy Stuhr. Swoje roszczenie odszkodowawcze opierał jednak nie na ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych, lecz na przepisach ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, twierdząc, że zachowanie pozwanej spółki jest czynem nieuczciwej konkurencji w rozumieniu art. 3 tej ustawy. Pozwana spółka wnosiła o oddalenie powództwa, argumentując, że obydwa ciągi słów o ciemności nie są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i w związku z tym nie podlegają ochronie. Podnoszono, że „dzięki powodowi doszło jedynie do upowszechnienia frazy językowej funkcjonującej powszechnie, a nadto pojawiającej się we wcześniejszych utworach innych autorów”. Pierwsza instancja Sąd Okręgowy oddalił powództwo reżysera. Uznał, że nie doszło do naruszenia przez pozwaną spółkę praw autorskich powoda, gdyż „przedmiotowy ciąg słów nie stanowi tak dalece twórczej części jego utworów, aby podlegał ochronie, a jeśli nawet stanowi, to powód nie jest autorem tego zestawienia, albowiem doszło już do wcześniejszego użycia go w literaturze”. Machulski nie dał za wygraną i złożył apelację, zarzucając w niej wyrokowi sądu pierwszej instancji przede wszystkim błędną wykładnię art. 1 ustawy o prawie autorskim przez przyjęcie, że kluczowa w sprawie paremia nie jest utworem. Sąd Apelacyjny rozstrzyga Krakowski Sąd Apelacyjny wydał wyrok iście salomonowy. Uznał po pierwsze, że pozwana spółka miała świadomość korzystania z twórczości artystycznej Machulskiego. Po drugie stwierdził, że szereg wypowiedzi z obrazu „Seksmisja” stało się „żywym elementem bieżącego języka”. Z tego ostatniego względu uznał za zbędne rozważania na temat stosowania omawianej frazy w tekstach innych twórców, uznając, iż kwestia ta nie jest istotna dla rozstrzygnięcia. Uznano jednak, że fakt kojarzenia słów z filmem „Seksmisja” to za mało dla przyznania ochrony na gruncie prawa autorskiego. Kluczem rozstrzygnięcia sprawy było ustalenie czy omawiana fraza jest utworem. „Fragment tekstu powoda jest myślą, ideą przewodnią filmu,” czytamy w uzasadnieniu wyroku. „Efekt twórczości (scenariusz i wyreżyserowana wypowiedź aktora) zredukowany do krótkiej figury retorycznej jest na tyle ogólny, że posiada wartość idei. Jako taki, o walorze abstrakcyjnym i ogólnym nie stanowi przedmiotu prawa autorskiego, gdyż traci cechę oryginalności”. Sąd pozwolił sobie również na rozważania bardziej ogólnej natury: „’Podwyższenie progu twórczości’ w rozumieniu prawa autorskiego i wyłączenie spod działania prawa autorskiego krótkich fragmentów cudzego utworu jest niezbędne. Nie tylko bowiem świadoma parafraza, lecz nadto wysokie prawdopodobieństwo nieświadomego posługiwania się taką frazą w innych dziełach (w dobie kultury tzw. ‘obrazkowej’ także wypowiadanych przez anonimowych bohaterów), czyni usprawiedliwionym ograniczenie zakresu działania przepisów prawa autorskiego. Podwyższenie progu twórczości w rozumieniu art. 1 Prawa autorskiego nie oznacza, by twórcy krótkich fraz tekstowych stanowiących znaczące fragmenty dzieł autorskich, animowanych w indywidualny sposób, nie korzystali z ochrony prawnej. Ochronę interesów osobistych twórców takich wartości niematerialnych (animowana wypowiedź) ustawodawca zapewnia w art. 23 k.c. terminem ‘twórczość artystyczna’”. Zdaniem sądu prawa Machulskiego zasługiwały na ochronę na gruncie art. 23 i 24 kodeksu cywilnego (ochrona dóbr osobistych, a konkretnie w tym przypadku twórczości artystycznej). „Brak zapłaty wynagrodzenia za upowszechnianie dobra osobistego artysty bez jego zgody może stanowić czyn niedozwolony (art. 24 § 2 k.c.) usprawiedliwiający roszczenie o odszkodowanie”, stwierdził sąd w uzasadnieniu. Jednak z uwagi na to, że reżyser nie wykazał wysokości straty, jaką poniósł z tytułu wykorzystania jego twórczości, uznano, że jego roszczenia nie zasługują na uwzględnienie. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 5 marca 2004 r., I ACa 35/04, OSA 2004/10/33
Joanna Hetman Radca prawny
Artykuł ukazał się w „Magazynie Literackim KSIĄŻKI” nr 8/2007 (131)